Lekcja historii z IPN
„Spełniałem tylko swój obowiązek…”

Narodowy Dzień Pamięci Polaków ratujących Żydów pod okupacją niemiecką przypada 24 marca – w rocznicę zbrodni w Markowej. Święto ustanowione przez Parlament w 2018 roku z inicjatywy prezydenta Andrzeja Dudy.

Dziś uczniowie klasy 2Ts, wraz z nauczycielką historii p. Anetą Waszkiewicz, wzięli udział w lekcji online pt. „Spełniałem swój obowiązek…”.
Było to kolejne ciekawe spotkanie z historią zorganizowane przez Instytut Pamięci Narodowej Delegatura w Olsztynie.

Co wydarzyło się 81 lat temu w Markowej?
O czym ludzkość nie może zapomnieć?
Siedemnaście osób – dziewięcioro Polaków i ośmioro Żydów – zginęło zaraz po sobie tylko dlatego, że Niemcy dzielili ludzi na „wartych i niewartych życia”, a za wszelką pomoc, jaką świadczono wykluczonym i prześladowanym, zabijali całe rodziny. 81 lat temu ich ofiarami padli Ulmowie i ukrywani przez nich Żydzi.
Markowa na Podkarpaciu. Tu w nocy z 23 na 24 marca 1944 roku wydarzył się niewyobrażalny dramat niewinnych osób. Niemcy byli tego dnia dosłownie panami życia i śmierci. Jeszcze nie wstał świt, gdy niemieccy żandarmi okrążyli gospodarstwo Józefa i Wiktorii Ulmów. Rozkazy wydawał por. Eilert Dieken – szef posterunku żandarmerii w niedalekim Łańcucie. Pomagało mu czterech innych Niemców: Josef Kokott, Michael Dziewulski, Gustaw Unbehend i Erich Wilde.
U Ulmów zjawiło się też kilku tzw. granatowych policjantów (funkcjonariuszy utworzonej przez Niemców formacji Polnische Polizei im Generalgouvernement, w której służyli Polacy). Od jednego z nich – Włodzimierza Lesia – wszystko się zaczęło. To on najprawdopodobniej doniósł Niemcom na Ulmów…
Najpierw z rąk Niemców zginęło ośmioro Żydów – członkowie rodzin Szalów i Goldmanów, w tym matka z małym dzieckiem. Później przyszła kolej na Polaków. Oprawcy wyprowadzili wielodzietną rodzinę przed zabudowania. Pierwszy od kuli zginął Józef Ulma – 44-letni żywiciel rodziny. Niemcy strzelili też do młodszej o 12 lat żony gospodarza, Wiktorii. W chwili śmierci była w ostatnim miesiącu ciąży.
Nastąpiła chwila przerwy, bo kaci nie wiedzieli, co zrobić z dziećmi zamordowanego małżeństwa. Ale Dieken szybko rozwiał ich wątpliwości, rozkazując strzelać. W krótkich odstępach czasu Niemcy zabili jeszcze: 8-letnią Stanisławę, 6-letnią Barbarę, 5-letniego Władysława, 4-letniego Franciszka, 3-letniego Antoniego. Najmłodsza ofiara – Maria – miała zaledwie 1,5 roku…

Skip to content